W cyklu wywiadów prezentujących pasje mostowców zrzeszonych w Związku Mostowców RP, przedstawiamy kolejnego pasjonata.
ZMRP O/Górnośląski
RAFAŁ WOJAK
oddziałowy inspektor mostowy
GDDKiA Oddział w Opolu
Zawodowo zajmujesz się.
Od ponad 3 lat pracuję w GDDKiA Odział Opole, obecnie na stanowisku Oddziałowego Inspektora Mostowego. Wcześniej przez 25lat na różnych stanowiskach i różnych budowach w wykonawstwie. Zawód Inżyniera Mostowego jest bardzo ciekawy i dostarcza dużo satysfakcji ale do łatwych i przyjemnych z pewnością nie należy. Pomimo tych „minusów” nie zmieniłbym go na żaden inny, dlaczego? No nie byłoby mnie z Wami teraz, a jesteście wyjątkowo zajefajną ekipą mostowców. I pomyśleć że zdawałem po maturze na studia prawnicze :P, całe szczęście się nie udało i przed mundurem trzeba było szybko gdzieś… się dostać, przygarnęła mnie WSI (dla młodszych wyjaśniam Wyższa Szkoła Inżynierska) w Opolu. I tak zostałem „budowlańcem”, a później mostowcem.
Most, na którym chciałbyś postawić stopę / przejechać / przepłynąć.
Jaki most chciałbym zwiedzić i dotknąć? Udało mi się w tym roku przejść po konstrukcji Harbour Bridge w Sydney. Niesamowite wrażenie robi tak potężna konstrukcja ukończona ponad 90 lat temu i po tym mam smaczek na Golden Gate Bridge.
Twoje ulubione zajęcie pozazawodowe, hobby.
Tak jak powiedziałem zawód Inżyniera Mostowego jest fascynujący ale dostarcza również wiele stresu. Dla mnie cudownym miejscem do oczyszczenia się z tego stresu i naładowania baterii są góry. Wędrówki po nich są czymś mega wyjątkowym bez względu na porę roku i aurę, nie ma znaczenia czy to Beskidy, Sudety czy Tatry. Góry to Góry, tam zawsze i wszędzie jest pięknie. Od 4 lat góry i górskie wędrówki nabrały dla mnie dodatkowego znaczenia. Ma to związek z Projektem, który wymyśliłem i który staram się rozpowszechniać. Ten projekt to #SzczytyPomagania, w najprostszych słowach: chodzimy po górach i pomagamy najmniejszym. W telegraficznym skrócie: logujesz się przez formularz dostępny na naszym fb profilu, zdobywasz swój szczyt, robisz fotkę z logo Akcji i wysyłasz na naszego maila. Resztą zajmuję się ja i Darczyńcy, którzy płacą za zdobyte metry na rehabilitację i leczenie naszych małych Bohaterów.
W jakich okolicznościach zrodził się pomysł na #SzczytyPomagania i czy spodziewałeś się, że po kilku latach w akcję będą zaangażowane setki osób chodzących po górach i osiągnie ona tak wielki sukces?
Jak to się zaczęło? Na kontrakcie w Węgierskiej Górce. Tam usłyszałem o Wiktorku Szczechowiaku – chorym na SMA. Ratunkiem jest lek wart 9mln pln. Zbiórka szła jak po grudzie, a czas uciekał bo lek musi być podany przed przekroczeniem przez dziecko 13kg wagi. Pomysł zrodził się podczas Bożego Narodzenia 2021. To pomaganie Wiktorkowi trzeba połączyć z górami, tam na szczytach ludzie są inni, lepsi, otwarci na innych. Pierwsze wyjście było na 3 Króli w 2022 na Wołowiec no i się dzieje do dziś to szczytopomaganie.
Czy ja myślałem że nabierze takich rozmiarów? W życiu. Ja nawet nie myślałem, że będę tak długo współprowadził ten Projekt. Współprowadził, bo medialnie w mediach społecznościowych prowadzi wszystko Agata Jakóbiec – i tu ciekawostka my się z Agatą jeszcze nie widzieliśmy na żywo. Obecnie na fb mamy ponad 1000 obserwatorów. Szczytopomagacze byli m.in. w Korei, Tybecie, Islandii, Australii, Włoszech, Hiszpanii, Norwegii. Zdobyli już ponad 1 500 000 m n.p.m. dla naszych małych Bohaterów. Pod koniec listopada #SzczytyPomagania będą na Wrocławskich Dniach Mostowych – mam nadzieję, że uda się tam pozyskać kolejnych Darczyńców. Także nie myślałem że Sz.P. nabiorą takiego rozpędu, a teraz to już nie ma opcji żeby zatrzymać tą lokomotywę.
Chodzisz po górach. Jeśli ktoś się wspina, można o nim powiedzieć wspinacz, taternik. Jak to się stało, że w Polsce gdzie „chodzi po górach” tak wielu ludzi, nie powstało żadne określające was słowo? Może ty spróbujesz zaproponować nazwę?
Chyba się nie zgodzę z Twoją tezą, że nie ma określenia dla ludzi chodzących po górach, turysta górski vel górołaz.
Jakie są twoje największe osiągnięcia związane z górami?
25.10.2025 udało mi się ukończyć tegoroczną edycję Potrójnej Korony. To cykl długodystansowych marszów górskich. Organizowane są co roku 4 odrębne imprezy, w ramach każdej do przejścia jest po około 80km w limicie czasowym od 24 do 26 godzin. Udało mi się ukończyć w tym roku wszystkie 4 i jestem z tego powodu niesamowicie dumny i szczęśliwy.
Na jednej z tych wypraw najpierw usłyszałem, a potem dane mi było poznać Panią Hanię Sypniewską. Dla mnie KOBIETA LEGENDA. Zaczęła biegać w wieku 55 lat, nie mając wcześniej styczności z tą dyscypliną. Ma na swoim koncie również starty zagranicą, w tym bardzo egzotyczne, jak Baikal Ice Marathon przez zamarznięty Bajkał, Patagonian Marathon w chilijskiej Patagonii Parku Torres del Paine na dystansie 63 km czy Oman Desert Marathon w Omanie, gdzie biegła przez 6 dni po piaskach pustyni. Łącznie wyszło 163 km z całym dobytkiem na plecach. Ukończyła też maratony w Barcelonie, Wilnie, Atenach i Ravennie, czy 240km bieg 7 Szczytów. Obecnie ma 70 lat i bierze aktywny udział chyba we wszystkich długodystansowych marszach w Polsce. Także dla wszystkich kanapowców motto podaję: „Nie bądź miętką fają, bądź jak Hania”
Twoje ulubione miejsce na Śląsku.
To miejsce to mój kawałek ziemi na Międzygórzu Jabłonkowsko-Koniakowskim w pięknej Soli. Uwielbiam tam przyjeżdżać i czerpać radość z ciszy, spokoju i kontaktu z przyrodą. Zresztą ten kontakt z przyrodą wszędzie jest podstawą. Codzienny hałas wokół nas jest bardzo męczący. Próbowałeś pojechać do lasu, ściągnąć buty i pochodzić boso po tej ściółce? Albo zamknąć oczy i posłuchać jak las żyje? Nie, nie mam bioenergoterapeutycznych zapędów, choć jak ostatnio przeczytałem że na tym można zarobić to może kiedyś się zdecyduję. Czujesz? Spacer z „przewodnikiem” w ramach tzw. kąpieli leśnej to wydatek rzędu 300 stów za 2,5 godzinny spacer i są na to chętni… Jakby ktoś chciał to ja zapraszam do Soli za darmo.
Twoja dewiza życiowa.
Nie wiem czy można to nazwać dewizą ale bardzo mi się to sformułowanie podoba:
„ Lepiej być dziwnym niż byle jakim”
Dziękuję.
Rozmawiał: G. Kopeć





